Kilka dni temu pojawił się w Polsce temat nierówności zarobków ze względu na płeć, a właściwie nieco egzotycznego wytłumaczenia tego faktu. Pozostaje oczywiście pytanie o to, czy i jak państwa powinny aktywnie działać na rzecz zmniejszenia tychże nierówności. Dzisiaj w Szychcie prześledzimy jak duże jest to zjawisko, jak różnią się pod tym względem kraje europejskie i czy dysproporcje maleją czy stają się coraz większe.

Dane pochodzą z eurostatu (tabela earn_gr_gpgr2). Zawierają one procentową różnicę w przeciętnych zarobkach za godzinę pracy mężczyzn i kobiet. Dane te dostępne są w podziale na gałęzie gospodarki. Podział jest dosyć zgrubny, na 21 kategorii. Nie uwzględniamy tutaj tego, która płeć częściej pracuje na część etatu lub jest bezrobotna. Próbujemy uchwycić jedynie czy za tę samą pracę, dawane jest takie samo wynagrodzenie. Nie mamy oczywiście informacji na temat tego jaka jest różnica w zarobkach na tym samym stanowisku. Patrzymy na tę różnicę w zagregowanych danych. Więcej informacji technicznych znajduje się w raporcie eurostatu. Mimo wszystkich trudności metodologicznych, zróżnicowanie pomiędzy różnymi gałęziami gospodarki jest spore i warto się mu bliżej przyjrzeć.

Najpierw sprawdźmy, w których gałęziach dysproporcje są największe.

Tłumaczenia kategorii są moje. Najczęściej największe różnice są w sektorze finansów i ubezpieczeń. Bardzo niespodziewanymi gałęziami są dla mnie ,,Sztuka i rozrywka" oraz ,,Opieka zdrowotna". Spodziewałem się za to większych dysproporcji wśród grupy specjalistów, ale być może zostały one zniwelowane przez wspólne potraktowanie z naukowcami. Poniżej mamy zestawienie wszystkich gałęzi gospodarki z danych eurostatu.

Teraz czas na liczby :) Jak duże są maksymalne i przeciętne dysproporcje w poszczególnych krajach?

Dysproporcje wahają się od 5 do 23%. Czy to dużo czy mało? No cóż w Polsce, która wypada w tym zestawieniu całkiem przyzwoicie, różnica wynosi 14.5%. Nie znam nikogo kto pogardziłby podwyżką tego rzędu… Najmniejsze dysproporcje są w Rumunii, a największe w Austrii. Wydaje mi się bardzo ciekawe,, że nie widać żadnego podziału znanego z poprzednich map Szychty, typu nowa-stara Unia czy północ-południe. Być może dysproporcje mają podłoże nie ekonomiczne, ale kulturowe?

Jeśli patrzymy na gałęzie z największymi różnicami, to sytuacja się mocno zmienia.

Tutaj widzimy spore różnice wschód-zachód, czyli być może wszelkie regulacje i ,,świadomość" zjawiska gender pay gap wpływają nie tyle na średnią w społeczeństwie, ale na zmniejszenie różnic w dziedzinach, w których jest ono największe? Gdyby tak było to powinno być widoczne zbliżanie się zarobków kobiet do zarobków mężczyzn.

Konwergencja zdecydowanie ma miejsce! Jedynie we Włoszech, na Łotwie i w Bułgarii ma miejsce pogłębienie różnic. Warto zauważyć, że gałąź gospodarki gałęzi gospodarki nierówna. Różnią się przeciętnym wynagrodzeniem i liczbą pracowników, ale śmiało można powiedzieć, że następuje zrównanie zarobków obu płci. Wydaje się, że zmiany są niezależne od progresywności społeczeństwa. W Polsce proces zrównywania pensji zachodzi wyjątkowo szybko. Co ciekawe według zgrubnych szacunków z raportu firmy PwC mamy szansę być pierwszym krajem OECD, w którym dysproporcja zarobków między mężczyznami i kobietami zniknie.