Granica możliwości lub o rozwoju polskich metropolii
W Polsce ma miejsce proces szybkiego rozwoju największych miast i miejscowości leżących w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Duży sukces potrafi niestety generować duże problemy, i nie każde z miast potrafi sobie z nimi równie dobrze poradzić. W dzisiejszym wpisie skupimy się na tym, czy przyrost liczby mieszkańców i rozbudowa osiedli mieszkaniowych jest bilansowana zwiększonymi nakładami na transport publiczny.Zacznijmy od analizy infografiki, która wprowadzi nas w ten problem. W których powiatach liczba mieszkańców najszybciej wzrasta, a które najszybciej zwiększają swoje wydatki na transport publiczny?
Powiaty, które najszybciej się rozwijają, leżą wokół największych metropolii i mało inwestują w transport publiczny. To oczywiście zjawisko, które musi prowadzić do problemów komunikacyjnych. Inaczej jest w samych miastach, które sukcesywnie zwiększają nakłady na komunikację miejską. Niechlubnym wyjątkiem od tej reguły jest Wrocław, na którym skupimy się w dalszej części tego wpisu. Można by próbować bronić stolicy Dolnego Ślaska, argumentując że w ciągu ostatnich 5 lat praktycznie nie zwiększyła się liczba jego mieszkańców. Choć jest to prawdą, to jednak w obrębie Wrocławia mają miejsce duże ruchy ludności. W szczególności budowanych jest bardzo wiele nowych mieszkań, głównie na osiedlach słabo skomunikowanych z centrum.
Jak widać Wrocław jest jednym z najdynamiczniej rozbudowujących się miast w Polsce. Nie idzie jednak za tym rozwojem wzrost nakładów na transport publiczny, co oczywiście rodzi pytanie gdzie leżą granice możliwości rozwoju już dość mocno zakorkowanego miasta? Czy, kiedy i w jaki sposób może się na Wrocławiu zemścić brak inwestycji? Żeby nieco osłodzić te wnioski, Wrocław wydaje ponad 9% swoich dochodów na transport publiczny, co jest jednym z najlepszych wyników w Polsce, ale jednym z najgorszych wśród metropolii. Hm… osłodzenie wniosków nie do końca się udało…
Dane pochodzą z serwisu MojaPolis.