Polska dwóch prędkości - perspektywy demograficzne aglomeracji do roku 2050
Jednym z elementów świadczących o sile miasta jest jego rozwój demograficzny. Miejsca prężne gospodarczo i przyjazne do życia przyciągają nowych mieszkańców. Z kolei brak perspektyw jest jedną z przyczyn emigracji. Ogólny spadek ludności Polski w ciągu następnych 35 lat odbije się także na największych miastach. Ale nie wszystkie regiony dotknie on w równym stopniu. Które aglomeracje wyjdą z tego starcia zwycięsko?
Nie ma wątpliwości, że do roku 2050 liczba mieszkańców Polski znacznie zmaleje (szacunkowo do 32-34 milionów). Mimo wszystko są regiony, które zanotują przyrost liczby mieszkańców. Zobaczmy na początku jak wygląda liczba mieszkańców miast na prawach powiatu.
Za wyjątkiem Warszawy wszystkie polskie miasta będą mniejsze. Najbardziej spektakularny jest spadek ludności w Łodzi - 0 50% w ciągu niecałych 50 lat! No dobrze, ale co ze wszystkim, szybko rozwijającymi się, powiatami wokół dużych miast?
Za 35 lat w pierwszej dziesiątce największych powiatów będą trzy powiaty nie będące miastami (w 2002 były to jedynie miasta na prawach powiatu). Największy wzrost odnotuje powiat poznański, w 2050 roku będzie znacznie większy niż sam Poznań.
Uważny czytelnik spostrzegł się zapewne, że skoro same miasta się kurczą, a powiaty wokół nich się zwiększają to powinno się rozważać całe aglomeracje zamiast pojedynczych powiatów. Niestety nie ma jednej przyjętej w Polsce definicji poszczególnych aglomeracji. Często też włączane są do nich poszczególne gminy, a nie całe powiaty, a prognozy dla gmin nie istnieją. Zbadajmy zatem pewne przybliżenie. Wykorzystałem podział na podregiony. Czasem jest to pewne nadużycie, jak na przykład aglomeracja bydgosko-toruńska, ale nie jest to chyba dużym przewinieniem.
Największy wzrost odnotuje rzecz jasna Warszawa - stanie się przeszło 3.5 milionową metropolią. Przyrost ludności odnotują także Kraków, Poznań, Trójmiasto i Wrocław. Pozostałe regiony będą się kurczyć. Największe spadki dotyczą Łodzi i Górnego Śląska (liczony jest razem z Zagłębiem, mam nadzieję, że nikogo to nie urazi :D ).
Jakie płyną z tego wnioski? Przede wszystkim będziemy mieli do czynienia z dominacją Warszawy. Już teraz jest ona znacznie bogatsza niż reszta Polski, a w 2050 jej potencjał ludnościowy będzie równy dwóm kolejnym aglomeracjom razem wziętym. To z kolei może wpłynąć na jeszcze większą centralizację.
Po drugie, będziemy mieli w Polsce do czynienia z pewnego rodzaju dywergencją. To znaczy najsilniejsze regiony będą coraz bardziej dominować nad resztą kraju. Wzrost, w tym wypadku ludności, będzie bardzo nierównomierny.
Po trzecie, mimo że ludność największych miast się zmniejszy, to całe aglomeracje się powiększą. Oznacza to, że miasta będą zajmować znacznie większe obszary niż obecnie. O rozlewaniu się Wrocławia, nawet w obecnych granicach, pisałem już wcześniej. Ten proces sprawi, że mieszkańcy będą musieli przemieszczać się na znacznie większe odległości, co z kolei będzie wymagało bardzo dużych nakładów finansowych na infrastrukturę.