Jak zmienia się liczba mieszkań należących do gmin? Czy są regiony gdzie budownictwo społeczne cieszy się większym zainteresowaniem? I jak te fakty mają się do konstytucyjnej zasady sprawiedliwości społecznej?
Rządy lewicowe zwykle charakteryzuje dążenie do zrównywania dochodów, podczas gdy prawica, a już na pewno liberalne partie, prowadzą politykę, która powoduje wzrost nierówności. Ale nie w Polsce…
Być może czytelnicy Szychty mieli okazję czytać książkę ,,To nie jest kraj dla pracowników" Rafała Wosia. Jeśli nie to gorąco polecam! Wyłania się z niej smutny obraz rynku pracy w Polsce. Dla mnie zwłaszcza w kontekście istnienia osób, całych regionów i grup społecznych, spychanych na margines, wyłączonych z podziału wzrostu gospodarczego.
W ostatnich latach mamy w Polsce bardzo niskie bezrobocie i szybki wzrost płac. Przyjrzyjmy się temu, na ile struktura wynagrodzeń jest u nas podobna do pozostałych krajów europejskich. Czy Polsce udaje się zmniejszyć dystans do najbardziej rozwiniętych i porównywalnych z nami krajów UE.
Bardzo często porównując dobrobyt w poszczególnych krajach patrzymy na PKB na mieszkańca. Okazuje się jednak, że przez wiele lat nasza produktywność (rozumiana jako PKB na mieszkańca) rosła szybciej niż wynagrodzenia, o czym już kiedyś Szychta pisała.
Metro jest bodajże najbardziej kosztownym środkiem transportu i jego posiadanie świadczy o wadze i zamożności miasta. W mniejszych miejscowościach nie ma po prostu potrzeby, żeby jednocześnie wiele osób przemieszczało się szybko na duże odległości. Z tego powodu występowanie metra jest pewnego rodzaju miernikiem rozwoju gospodarczego, a informacja o tym gdzie leżą te miasta może nam powiedzieć sporo o światowej gospodarce.
Zacznijmy od pewnego eksperymentu. Na mapie poniżej zaznaczono systemy metra, ale bez konturów krajów czy kontynentów.
Czy Polska bogaci się równomiernie? Czy regiony historycznie biedniejsze gonią te bogatsze, czy też dystans między nimi się zwiększa? Aktualizujemy wpis sprzed półtora roku o dane z roku 2015. W dodatku dokładamy ładniejsze wizualizacje, żywszy język i głębsze wnioski.
Naszym punktem startowym są wynagrodzenia w poszczególnych powiatach w roku 2002. Nawet w najbogatszych powiatach jest to mniej niż 3500 złotych brutto. Bogate są Górny Śląsk, okolice Warszawy i kilka powiatów, w których znajdowały się kopalnie (Zgorzelec, Łęczna, Bełchatów).
Kilka dni temu pojawił się w Polsce temat nierówności zarobków ze względu na płeć, a właściwie nieco egzotycznego wytłumaczenia tego faktu. Pozostaje oczywiście pytanie o to, czy i jak państwa powinny aktywnie działać na rzecz zmniejszenia tychże nierówności. Dzisiaj w Szychcie prześledzimy jak duże jest to zjawisko, jak różnią się pod tym względem kraje europejskie i czy dysproporcje maleją czy stają się coraz większe.
Dane pochodzą z eurostatu (tabela earn_gr_gpgr2). Zawierają one procentową różnicę w przeciętnych zarobkach za godzinę pracy mężczyzn i kobiet.
W Polsce występuje największa w Europie dysproporcja zarobków biednych i bogatych. Czy można to tłumaczyć dziedzictwem komunizmu i szybkiej transformacji systemowej? Jak radzą sobie pozostałe kraje w Europie Wschodniej? Jak zmieniła się dysproporcja od roku 2006?
Jakie problemy generuje dysproporcja zarobków, dlaczego jest to ważne zagadnienie? Z pewnością prowadzi ona do wzrastania nierówności i napięć społecznych. Bardziej widoczny jest podział na tych co mają, i na tych co nie mają. To z kolei daje szansę dojścia do władzy populistom, którzy winą za trudności obarczą jakąś konkretną grupę społeczną, etniczną itp.
Świat jest pełen nierówności - to stwierdzenie to banał, choć niestety prawdziwy. Zawsze tak było i zawsze będzie, ale skala nierówności jest zmienna. I choć najważniejszy pozostaje wymiar ludzki, czyli cierpienie jednostki, to warto też zobaczyć jak zmienia się świat w skali makro. Jak wyglądał pod tym względem 100 lat temu? Czy nierówności się pogłębiają, czy też są coraz mniejsze? Na początku zobaczmy wykres bogactwa w roku 2013. Na osi X mamy ludność.
Jakie są różnice w aktywności, zarobkach i perspektywach zawodowych kobiet i mężczyzn? Czy Polska jest krajem, który zapewnia równe szanse bez względu na płeć? W których krajach kobietom najtrudniej jest się przebić?
Sprawdźmy najpierw jak duża jest różnica pomiędzy procentem mężczyzn aktywnych zawodowo a procentem kobiet, które są aktywne zawodowo
Tendencja jest lekko spadkowa, choć na przykład w Polsce różnica ta wzrosła. Zajmijmy się teraz znanym zjawiskiem gender gap, czyli różnicy w zarobkach.
Czy Polska kiedykolwiek dogoni w rozwoju gospodarczym Niemcy? A może chociaż Czechy? Ile lat dzieli nasze gospodarki? Czy po roku 1989 udało się nadgonić nieco dystans do krajów zachodnich?
Jednym z podstawowych tematów sporu pomiędzy ekonomicznymi liberałami, a tymi którzy mówią o potrzebie sterowania gospodarką jest to, czy różnice w rozwoju gospodarczym maleją czy narastają. Dotyczy to zarówno nierówności w rozwoju regionów czy państw, jak i rozwarstwienia społecznego. W wielkim skrócie, według liberałów nierówności powinny z czasem maleć, ponieważ osoby najbardziej przedsiębiorcze wydają zarobione pieniądze, dzięki czemu napędzają gospodarkę i bogactwo ,,spływa" w ten sposób na resztę społeczeństwa.
Wbrew tytułowi, dzisiejszy wpis nie będzie dotyczył teologii, tylko ekonomii, a konkretnie (nie)równej dystrybucji dóbr. Pretekstem jest artykuł w Washington Post na temat wizyty Berniego Sandersa, kandydata w prawyborach prezydenckich Partii Demokratycznej, u papieża Franciszka. To co łączy tych dwóch panów, to krytyka liberalnego kapitalizmu, za to, że nie udało mu się doprowadzić do zniwelowania nierówności społecznych i gospodarczych na świecie. Czy rzeczywiście tak jest?
Co ma na swoją obronę kapitalizm?